piątek, 31 maja 2013

Rozdział 10 "Nie kłam, tylko kochaj..."

*Bella*

Nie naciskałam. Nie chciał mi powiedzieć, to nie, ale wiedziałam, że coś jest nie tak. Jednak jeśli tego chce dam mu trochę czasu, przecież nie jesteśmy małżeństwem, nie musi mi się zwierzać. Dopiero co zaczynamy...My w sumie nawet nie jesteśmy, jeszcze, parą. Powtarzam się, wiem, ale usilnie próbuję sobie wcisnąć do głowy, że wszystko jest okej, chcę aby wszystko było okej. Między mną i Edwardem. Bella i Edward. Edward i Bella. Zaskakująco dziwne jak nasze imiona do siebie pasują, wręcz idealnie, a może to tylko moje wyolbrzymione ideologie, a nasze imiona wcale tak nie współgrają. Może to czysty przypadek, sama nie wiem. Mało rzeczy wiem odkąd Edward Masen pojawił się w moim życiu, prawie wszystko dotyczy jego. Ale nie narzekam...Lubię z nim być, o nim myśleć. Cokolwiek co jest z nim związane wydaje się dobre, takie jest. Do tej pory miałam małe miłostki, no okej, raz większą...Jacob, ale nie chcę o nim wspominać. Tylko, że nawet...Nawet przy Blacku nie czułam się tak wyjątkowo jak przy Edwardzie. Traktował mnie jak jakąś księżniczkę. Czasami nawet mówił do mnie per księżniczko. Nie powiem...Miłe to.
Przechadzaliśmy się po całym parku. Edward mało co mówił. Zmartwiło mnie to.
-Co się dzieje, królewno? - znów zwrócił się do mnie tym uwielbionym przeze mnie słówkiem.
-Nic, nic poważnego, tak sobie rozmyślam...-uścisnęłam jego dłoń uspokajająco - Na chwilę odpłynęłam - zaśmiałam się lekko. Edward kiwnął głową na znak, że rozumie. Podskoczyłam i pocałowałam go w polika. Serio, musiałam skakać aby dosięgnąć do jego polika. Nie ma co. Wielkolud z ciebie, Swan. Oh, zamknij się!
-Kobieta na mnie skacze... Jaka nowość.. - mruknął z uśmiechem.
-Masz problem. Na ciebie będę skakać cały czas - powiedziałam i wskoczyłam mu na plecy. Nie myślałam już o tych problemach. Nawet nie wiem czy można je było tak nazwać.

Niósł mnie przez miasto, wracaliśmy do internatu. Po drodze mijaliśmy... salon tatuażu. Zamyśliłam się nad moim nastoletnim marzeniem. Zawsze chciałam mieć wytatuowane nadgarstki, ale nie byłam dość odważna na taki krok.
-Bella? - spytał mój ukochany rudzielec.
-Hmm.. - otrząsnęłam się z zamyślenia. - Przepraszam, myślałam... - wtuliłam się w jego plecy.
-Patrzysz na tą witrynę, jakbyś zaraz miała tam wejść - przyznał chłopak.
-Bo chciałam - przyznałam. Przytuliłam policzek do jego szyi. Tak bardzo chciałam powiedzieć "kocham cię", ale... byłoby to trochę dziwne po... kilku dniach znajomości. Czułam się jak niespełniona, ta jego, królewna, której brakowało księcia...Boże, ale ja porównaniami walę, nie ma co. Jednak, taka prawda, cóż, może w przyszłości to się zmieni. Może w końcu będę mogła mu powiedzieć te dwa słowa ''kocham cię'', dwa słowa, tak często nadużywane w naszych czasach, słowa, które przez niektórych ludzi tracą na wartości, ale jednak tak ważne w naszym życiu.
-Chciałaś, czy chcesz...? - zapytał, chyba lekko zaciekawiony.
-Chciałam, chcę...Coś koło tego...-pokręciłam nosem zabawnie, Edward zaczął się śmiać - No, ej, czemu się ze mnie śmiejesz?
-Twoje niezdecydowanie jest urocze, to co, wchodzimy? - zapytał poważnie, zamyśliłam się. Hmm... Tatuaż zostaje na zawsze, a ja... wieczna przecież nie będę.
-Wchodzimy - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.


*Edward*

Tatuaż... Nigdy nad tym nie myślałem poważnie. Ba! Nawet nie było mi to dane! Chciałem towarzyszyć Belli. Niech wie, że ma we mnie oparcie. Weszliśmy. Było wewnątrz... nawet przyjemnie. Nie tak jak na tych filmach: łyse karki, całe wytatuowane. Były gablotki ze wzorami, z igłami i pistoletami na atrament. Hmm... Może ja też coś sobie wytatuuję?
-Co tak patrzysz? - wyrwała mnie z zamyślenia moja Bella...
-Tak się zastanawiam... - przyznałem zapatrzony w wytatuowany kawałek świńskiej skóry.
-A nad czym dokładnie? - usłyszałem jej "specjalny" głos.
-Nad tym czy też sobie czegoś nie wytatuować, ale najpierw...Nad czym myślałaś ty? Jaki tatuaż? - złapałem ją za rękę i lekko za nią uścisnąłem.
-No...-mruknęła - Na pewno na nadgarstkach, teraz myślę nad pomysłem. - wtuliła się w mój bok. Bella była tak strasznie seksowna, a nie miała nawet o tym pojęcia. Pocałowałem ją w polika, sunąłem nosem po jej policzku, czekałem na jej decyzję.
-Wiem...! - wykrzyknęła w końcu. Podeszła do tatuażysty i zaczęła mówić żywo o tym co jej ta piękna główka wymyśliła.
Jak już wybrała tatuaż, siedziałem z nią i trzymałem jej wolną rękę... Która nie była tatuowana. Kiedy zobaczyłem co jest napisane na jej rękach... Momentalnie posmutniałem. "Nie kłam. Tylko kochaj"... A ja właśnie tak robiłem. Okłamywałem ją, ale jednocześnie kochałem... No, ale nie mogę inaczej, na razie.
-No i jak? - Bella usiadła prosto i pokazała swoje nadgarstki - Podoba ci się?
-Śliczny...-pogłaskałem ją po policzku, dziewczyna nachyliła się lekko, a ja skorzystałem z okazji i ją pocałowałem.
-Więc...-Bella zamruczała w moje usta - Ty też chcesz tatuaż?
Zamyśliłem się. Jeśli moi rodzice dowiedzą się o moim stałym znamieniu zadowoleni nie będą, ale z drugiej strony to jedyna taka okazja.
-Hmm, tak...-cmoknąłem ją ostatni raz w usta - Na karku. Napis chcę.
Więc...Wyjaśniłem wzór swojego tatuażu, Bella nie wiedziała jaki, zobaczyła dopiero efekt końcowy
-Wybacz mi...-przejechała palcem pod wzorem. Przymknąłem oczy, a moje serce ścisnęła siła moich kłamstw. Chciałbym, żebyś wybaczyła... - Dlaczego akurat taki? - spojrzała mi w oczy ze szczerym zdumieniem.
-Za każdym razem, gdy będziesz się na mnie złościć, smucić, gniewać... - wymieniałem wszystkie możliwe sytuacje, które mogą nastąpić po odsłonieniu prawdy. - Będę błagał o wybaczenie, gdyż... - należało teraz powiedzieć, prawda? - Bardzo... Zależy mi na tobie... - Nie! Nie to! Miało być "Cię kocham"! Geniusz, Masen...

*Bella*

Jego tatuaż mnie zdziwił, a wytłumaczenie dlaczego taki, a nie inny mnie wzruszyło. Ten tatuaż był jakby... Jakby dla mnie. Tak naprawdę miałam nikłą nadzieje, że powie "Kocham cię", ale "Zależy mi na tobie" na razie też mi wystarczy, na razie. Przecież nie mogę wymagać od niego nie wiadomo jakich deklaracji uczuciowych po tygodniu, choć prawda... Za szybko przywiązuję się do ludzi. No ale, Edward przecież zrobił tę dziarę z myślą o mnie. Też coś czuje, też mu zależy.
Spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem, przytuliłam się do niego.
-Zależy mi na tobie... - odpowiedziałam tym samym, poczułam jego ręce obejmujące moją talię, a następnie jego usta na moim czole. Eh... Tak chciałam, żeby to były jednak wargi...
-Edward... - kurczę, on musiał mieć tą świadomość. - A co jak... Co jak już tak nie będzie? - przejechałam znów palcem po jego tatuażu. Chodziło mi to jak już mu przestanie zależeć... Nie chcąc o tym myśleć, wtuliłam się w niego. Teraz by mnie to bolało, gdybym musiała się z nim rozstać... Tak bardzo, bądźmy szczerzy, zaangażowałam się uczuciowo. Nie wiedziałam jak to zabrzmi, więc... Bardzo się zdziwiłam, gdy podniósł moją brodę i czule pocałował... Oczywiście oddałam pocałunek, nie miałabym na tyle silnej woli aby go przerwać. Przeczesałam pieszczotliwie jego włosy.
Tatuażysta wrócił, zabandażował nasze tatuaże i przepisał maść aby ranki się szybciej goiły. Zapłaciliśmy, podziękowaliśmy i wyszliśmy.
-Chwalimy się reszcie naszymi nabytkami...? - Edward objął mnie ramieniem, spojrzał na mnie. Zadarłam głowę i pokiwałam przecząco głową.
-Zobaczymy jacy są spostrzegawczy, niech się sami zorientują... - zachichotałam, wtuliłam się w jego bok.
-No, to się chyba zestarzejemy... - mruknął chłopak, a ja zaczęłam się śmiać.
Tak dobrze mi z nim,
tak bardzo lubię spędzać z nim czas,
tak bardzo mi na nim zależy,
tak bardzo zabolałaby mnie rozłąka,
tak bardzo się zakochałam.
________________________

Od Inki:
Witamy po przerwie. Powitanie godne Karola Strasburgera. Ale jak to bywa, nie mam żadnego suchara na dzień dobry. No chyba, że "Idzie baba do windy, a tam schody..." hahahahahahaha, to wcale nie śmieszne... Oki, koniec z tym. Rozdział pisany dłuuugo, ale chyba fajny. Tatuaże wymyśliła Kinia :* Ta to ma łeb :D Właśnie pisamy o Belli i Edwardzie, jak Bell musi go w sobie rozkochać dla Volturii. Kur, ciekawe jak to się skończy...? Oki, recenzje i opinie zostawiam wam i do napisania :*

Ode mnie, znaczy się, od Wampirka:
Przerwa dosyć długa, fakt, ale rozdział chyba lepszy od poprzedniego, prawda? Fakt, faktem trochę krótki, ale na przyszłość postaramy się pisać częściej, nie Julka? Tak, tatuaże to mój pomysł, bo ja mam świra na punkcie tatuaży, po prostu je kocham <3 Tatuaże znaczy się kocham :*
Dobra, my faktycznie piszemy takie fajne, krótkie opko na skypie, dla siebie.
Oki, czekamy na komenty, te pochlebne i te nie : >

Pozdrawiamy. 

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 9 "Pachnie seksem..."

*Bella*

Następny dzień był równie przyjemny. Może i nie widziałam jeszcze Edwarda, ale... było dość miło. Jezu, ale ja głupoty pieprze! Siedzę na tych pierdolonych zajęciach i bazgrolę w zeszycie.
Jak się okazało, zarysowałam pięć stron A4. I jak mam znieść takie paplanie do końca dnia?W ogóle, czy widział ktoś Rose?! Spójrz, obok ciebie. A no tak siedzi. Dobra, nie rozumiem co ja taka drażliwa. Zaraz ten ołówek, kurna, złamię. To długopis. Nawet głosik w mojej głowie mnie krytykuje. 
Westchnęłam.
Bella, pomyśl co ty wyprawiasz. Masz 24 lata, a w twojej głowie goszczą myśli rozpieszczonej nastolatki. Ogarnij się, dziewczyno. Żyłaś bez Edwarda tyle czasu, teraz też te parę godzin dasz radę. Hmm, no niby tak, ale wcześniej nie znałam Edwarda. Proste, mogłam bez niego wytrzymać, bo go nie znałam. Ugh. 
-Bello...? - spojrzała na mnie Rosie. Wydałam z siebie ciche "Hmm?" - Zajęcia się skończyły, choć na lunch. - wstałam niechętnie i poszłam za Rose - Edward tam będzie...-zaśmiała się, moja głowa wystrzeliła do góry. 
-No to rusz dupsko Rose! - krzyknęłam i niemal pobiegłam w stronę stołówki. Nie widziałam Edwarda od wczoraj! Wczoraj! Dziś wcześniej zaczynałam zajęcia, więc się z nim minęłam i nie widziałam go. Wiem, przykre. Oh, tak cierpię wraz z tobą. Nie lubię tego głosiku, ale muszę się przyzwyczaić. 
Weszłam na stołówkę, chłopcy siedzieli już przy stoliku, Alice też. Brakowało tylko mnie i Rosalie, no, ale już niedługo. Przywitałam się z wszystkimi i usiadłam koło Edwarda. Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie i pocałował mnie w usta.
-Cześć, słonko...-przygryzł płatek mojego ucha, a po chwili cofnął się aby objąć mnie ramieniem i przyciągnąć do siebie. 
-Witaj...-pocałowałam go w polika i przeczesałam jego włosy. 
-Pachnie seksem...-zarechotał Emmett. Usłyszałam chóralne westchnięcie wszystkich, tylko Jasper zaczął wąchać...coś co nie istniało. 
-Jazzi, co robisz...? - zachichotała Alice. 
-Bo ja nic nie czuję, albo Emmett nie wie jak pachnie seks...-mruknął i usiadł normalnie. Teraz wszyscy się zaśmiali. Wariaci.
Przez całą przerwę nie mogłam się oderwać ani myślą, ani ciałem od Edwarda. Zbyt długo go przy sobie nie miałam. Skarbie, to tylko jakieś... 24 godziny. No oczywiście, "mamo". Dałbyś już spokój pieprzony głosiku. Ale beze mnie życie by było nudne. Jakoś tego nie zauważyłam. Świetnie, Bells. Myśl tak dalej, a na pewno uznają cię za normalną. Na uczelni rozległ się dźwięk dzwonka. No, ale ja nie chcę iść bez Edwarda. Nie ruszyłam się o krok.
-Co jest, księżniczko? - założył mi kosmyk za ucho.
-Za długo cię nie było - mruknęłam i usiadłam mu na kolanach. Pocałowałam go u usta. Odwzajemnił pieszczotę z gorliwością. Zaskoczył mnie tym. No, ale Edward zawsze mnie zaskakuje. Tak sobie pomyślałam... Zauważyliby gdybyśmy nie poszli na resztę dnia na wykłady? Albo czy w ogóle Edward ma ochotę na... coś więcej?

*Edward*

Muszę przyznać, że ja też stęskniłem się za Isabellą. Próbowałem skupić się na wykładach, ale w głowie ciągle miałem obraz Belli, nie mogłem przestać o niej myśleć. Ciągle zastanawiało mnie co robiła, z kim rozmawiała, czy też o mnie myślała, czy też za mną tęskniła. Jeśli nie...No cóż, trudno, ale jeśli tak to bardzo cieszy mnie to, że ona też coś czuje. Jednak zaakceptuję jej każdą decyzję. Równocześnie nie chcę jej kłamać, bo przecież teraz cały czas ją oszukuję. Podaję się za Edwarda Cullena, a nie Edwarda Masena, dziedzica tronu, przyszłego monarchy. Jeśli się dowie, kim jestem może się na mnie obrazić i nigdy nie odezwać, to by było całkiem zrozumiałe. Cholera, ja jej nie kłamię w sprawię tego, że idę do klubu bez jej wiedzy! Tu chodzi o to, że ja jestem księciem. To jest poważna sprawa. No bo co ja jej powiem za jakiś czas, gdy na przykład będziemy razem, bo wszystko do tego zmierza. "Cześć, Bella, wiesz...Jestem Edward Masen, nie Cullen. No kojarzysz władców Anglii...? Jestem ich synem.". Istnieje parę reakcji, które przewiduje. Taaa, jakie? Może cię wyśmiać, może cię spoliczkować, może cię wyśmiać i spoliczkować, może się obrazić, może się obrazić i cię spoliczkować, może cię zostawić, a na do widzenia cię spoliczkuje. Nie ma żadnych reakcji, które nie tyczyły by się zranienia mnie? Nie, ty ją zranisz, ona zrani ciebie. Nawet jeśli ci wybaczy, to najpierw będzie potrzebowała trochę czasu dla siebie. I mam nadzieję, że cię spoliczkuje. Czemu moje drugie "ja" chce abym dostał wpierdol? No wiem, że mi się za te oszustwa należy, ale to jakieś nieprofesjonalne. Ja chcę bić siebie. Uhh, myślę, że rozmowa z psychologiem stanie się moim priorytetem na najbliższy okres czasu.
Wracając do rzeczywistości, też uważam, że Belli za długo przy mnie nie było.
-Proponujesz coś...? - skubnąłem zębami płatek jej ucha i go delikatnie zassałem. Potem pocałowałem zagłębienie za jej uchem. Mmm, taka słodka.
-Hmm...-mruknęła udając zamyślenie - Może tak odpuścić sobie dziś wykłady? - zaproponowała.
-Nie powiem, kuszące, nawet bardzo...-zamruczałem - Gdzie idziemy?
-Mam ochotę na lody! - powiedziała - O Boże, jak to zabrzmiało...-zaczęła się śmiać.
-Dwuznacznie, skarbie - zawtórowałem jej.
-To idziemy, czy nie? - udała naburmuszenie. Tak słodko wyglądała...
-Więc... - wstałem i podałem dłoń Isabelli. - Idziemy do parku - ucałowałem rękę Belli, kiedy położyła ją na moją.
-Jaki dżentelmen - pochwaliła z uśmiechem.
-Dziękuję - zaśmiałem się i splotłem nasze palce.

Poszliśmy więc do parku. Przechadzaliśmy się uliczkami. Kupiłem Belli dwie czekoladowo-orzechowe gałki lodowe. Było miło i przyjemnie. Zupełnie inaczej niż w Londynie. Teraz, pewnie bym miał przymiarki na bal bożonarodzeniowy. O cholera... bal! Kurczę, zapomniałem o nim całkowicie. No więc tak, mam jechać do Londynu na bal. Wtedy po raz pierwszy dzieci pary królewskiej się pokażą publicznie całemu światu. Ale to kurwa jeszcze tylko półtorej miesiąca. Muszę do tego czasu powiedzieć Belli kim jestem! Cholera. Ja to mam szczęście, nie ma co. Po prostu, wręcz świetnie. Mam ograniczenie czasowe!
-Coś nie tak, Edwardzie? - usłyszałem głos Belli, dziewczyna uścisnęła trochę mocniej moją dłoń.
-Nie, wszystko dobrze...Czemu pytasz - pogłaskałem wierzch jej ręki kciukiem
-Wydajesz się taki, hmm, nieobecny...-powiedziała zaniepokojona
-Wydaje ci się...-uśmiechnąłem się, pochyliłem się aby złożyć na jej ustach krótki i czuły pocałunek. Zrozumiałem, że będzie mi teraz jeszcze trudniej. Im więcej czasu spędzam z tą dziewczyna tym więcej się zatracam w tym życiu... które nie istnieje... Wiele bym dał, żeby było ono prawdziwe.
-Coś mi cię stąd zabiera... - spojrzała na mnie Bella zza przymrużonych oczu.
-Nie przejmuj się - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło. - Nic mi nie jest - objąłem ją i ruszyliśmy dalej przez połać drzew. Moją głowę wypełniały cały czas wizja, kiedy będę musiał uświadomić Bellę o moim pochodzeniu. Miałem miliony różnych scenariuszy. Powiedzieć to przy kolacji, podczas takiego spaceru, kiedyś na osobności, napisać liścik... Ale nie mogę. Dlaczego? Kocham ją i to byłby dla niej szok... Albo by nie uwierzyła. To drugie jest bardziej możliwe. Prawdziwego mnie, zobaczy na balu. W telewizji. I nie wiem jak na to zareaguje. Coś mi się wydaję, że będę miał ciężkie uszkodzenia ciała. I to trzeciego stopnia...

____________________________________________________

Od Wampirka : No witam, moje kochane. Notka z lekkim opóźnieniem, nie powiem. Ale to dlatego, że my z Julką mamy własne światy skajpajowe, hah, no comment, normalnie. Dwa dni bez Julki, a ja już wysiadam :C Jakby ktoś nie wiedział to Julka to nowa współautorka naszego prince :) Witamy ją gorąco :d Przesłałabym Wam jej reakcję jak jej zaproponowałam współpracę, ale to było dawno i nie chce mi się szukać, mam życiowego lenia =) To je mój taki friends od serca, haha, od kołyski aż po grób z nim. <3 Dobra, ja osobiście stwierdzam, że rozdział jest okej. A ty, Jula? 
Zmykam, zawijam, spadam, idę, papa, kocham Was <3

Od Inki:  Prawda wyszła na jaw, mam na imię Julia. Fuj! Takie obleśne imię :S No, ale nie o imionach... Tsa... Moja reakcja była taka, że spadłam z krzesła i jebłam w kaloryfer... Przez ten miesiąc pisania z Kingą... No myślę, że jesteśmy przyjaciółkami :) I to takimi BFF :D Ale bez plastiku, oczywiście... Rozdział chyba może być. No mnie się przynajmniej podoba :*
Ściskam, całuję, gratuluję, rymuję, zapisuję i publikuję :D ale ładny wierszyk. I♥U.

P.S.
Zakładamy nową religię! EDWARDIANIZM
No! Ja to wymyśliłam :) Kinga się przyłączyła. Jako pierwsze edwardianki, zapraszamy do czczenia boskiego Edwarda Cullena =)
Przykazania:
1. Edward jest wampirem;
2. On chce wypić w pewnym stopniu twoją krew;
3. Jesteś w nim bezgranicznie i niesamowicie zakochana;
No, to na tyle ;) Kochamy Inka i Wampirek :* <3

Goście