poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 12 "Wyjaśnienia"

*Bella*

Czułam go. Wszędzie, jakby był przestrzenią. Istniał teraz tylko on i ja. Co chwila to napinałam mięśnie, to zwalniałam je w stawach. Wiedziałam, że mnie kocha i... Nie zrobi tego co inny zrobił 6 lat temu...
Podniósł się i znów był nade mną, a ja wciąż nie miałam dość. Podniosłam się na łokciach i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Chciałam go więcej, więcej, więcej. Nie znałam umiaru, w tej sytuacji nie można znać umiaru, zawsze będę niespełniona, chciwa jego ciała i dotyku, miłości. Zanurzyłam dłonie w jego włosach i pociągnęłam za nie delikatnie. Edward miał na sobie stanowczo za wiele ciuchów. Tak, spodnie i bokserki w tej chwili to bardzo gruba warstwa dzieląca jego ciało od mojego, za wielka, trzeba ją zmniejszyć.
Położyłam się wzdłuż łóżka, jego naciągnęłam na siebie. Moje dłonie sięgnęły do jego paska od spodni Edwarda.
-Eh, Bello... - powstrzymał moje dłonie. Zatkało mnie. Nie chciał? Przecież... On... Powiedział, że mnie kocha! Przestałam robić cokolwiek i spojrzałam na niego spłoszonym wzrokiem. Chyba to zauważył...
-Kotku, proszę, nie patrz tak na mnie, bo czuję się jakbym był strasznym gwałcicielem... - powiedział smutno.
-Ja... Nie wiem jak mam cię rozumieć... - wyjaśniłam. Wciąż miałam lęk w oczach. Ale on to przynajmniej powiedział jasno... Znaczy, nie powiedział, ale okazał.
-Chodzi o to, że nie mamy... Wiesz...
-Ach, to - głupiaś, Bell. Jemu o prezerwatywy chodzi, a ty już, że cię nie chce.... Odetchnęłam z ulgą. Sięgnęłam do szafki nocnej, ale nie mojej tylko obok innego łóżka, Rose. Oj, no miałam nic nie mówić, ale...okłamała Edwarda, że jeszcze nie uprawiała seksu z Emmettem. Więc wyciągnęłam saszetkę z zabezpieczeniem.
-Czekaj, chwila, czy to... To jest Rose? - spytał zdławionym głosem,  mruknęłam coś niewyraźnie, czekaj i to ma być niby odpowiedzą, jestem genialna. Edward warknął coś i pokręcił głową, po chwili się uspokoił, sądzę, że nie chce psuć chwili, ale potem pogada z siostrą, ojć, muszę uprzedzić Rosalie. Położył prezerwatywę koło nas i pozwolił aby moja dłoń majstrowała przy sprzążce jego paska od spodni, po chwili odpięłam klamrę i zsunęłam spodnie z jego seksownych bioder, a on już je z siebie skopał. Wylądowały na podłodze między naszymi innymi ciuchami, czyli tam gdzie było ich miejsce. Potarłam przez materiał jego bokserek bolącą erekcję Edwarda, syknął cicho kierując swój wzrok w moją stronę. Był taki duży, twardy, ciepły, gotowy na mnie. Dumna z tego jak na niego działam ponowiłam swój ruch i znów potarłam jego członka. Przekręciłam nas i teraz ja byłam nad nim. Uśmiechnęłam się zadowolona i ściągnęłam z niego resztkę bielizny...

*Edward*

Kurwa, kurwa, i jeszcze raz kurwa! Ugh, ta dziewczyna jest dla mnie narkotykiem! Ale i tak Rose się oberwie. Nic nie mam do Emmetta, ale... on nawet nie wie, że się pieprzył z księżniczką... Choć pewnie dla niego ona jest księżniczką jak Bella dla mnie. Co nie zmienia faktu, że się im obu oberwie!
Widziałem jak Bell się do mnie dumnie uśmiecha. Podniecenie jednak każdemu służy... Boże, znowu gadam jak książę... Bo nim jestem? Kurwa, nie w tej chwili! Podniosłem się na łokciach i ją pocałowałem. Tsa.. Zmiażdżyłem jej usta swoimi! Chciała dominować? Nic z tych rzeczy. Nie tym razem... Boże, znowu myślę jak ja! Ale mam być mną... I znów to uczucie, że ją oszukuję... Z zamyślenia wyrwał mnie fakt, że założyła na mnie już prezerwatywę.
-Bella, czekaj - zatrzymałem ją. - Muszę wiedzieć, że chcesz... - pogłaskałem ją po policzku.
-Chcę, Edwardzie... - szepnęła z uśmiechem. Też się uśmiechnąłem i pocałowałem ją bardzo czule. Położyłem dłonie na jej biodrach i masowałem je jednocześnie powoli zbliżając ją do mnie. Chciałem ją poczuć, bardzo. Kocham ją najbardziej na świecie i chcę jej to okazać... Bell pocałowała mnie, a ja nakierowałem ją na siebie. Wypełniłem ją, była idealna, dla mnie, stworzona właśnie dla mnie. Nasze oddechy splatały się ze sobą, a jęki wypełniały całe pomieszczenie. Dopasowaliśmy swoje ruchy, byliśmy jednością, zsynchronizowani jak najlepszy zegarek. Unosiłem ją na sobie masując jej biodra i pośladki, jej jęki jeszcze bardziej mnie satysfakcjonowały. Doszliśmy wspólnie szepcząc swoje imiona. Położyłem się na łóżku, a Bell koło mnie. Głaskałem ją po plecach, po jakimś czasie wstałem aby pozbyć się zużytej prezerwatywy, ale szybko wróciłem do ukochanej kobiety, która czekała na mnie w łóżku. Złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek. Ciągle męczyło mnie to co powiedział Emmett, to, że już raz została skrzywdzona. Bałem się, że mogę powtórzyć błąd... Poprzedniego chłopaka Belli.
-Bell? - spytałem nadal głaszcząc dziewczynę po plecach. Odpowiedziało mi ciche westchnięcie. Ona spała! Boże, ja tu się szykowałem na poważną rozmowę, a ta mi tu śpi... Ale każdy przyzna, że nie ma nic piękniejszego niż śpiąca królewna... Żebym się czasem z księcia w pantofla nie zmienił... Choć uległbym jej we wszystkim... Ugh, przestań już! - Dobranoc - pocałowałem czule jej powieki.

~*~

Następnego dnia z rana, obudziły mnie poranne promienie słońca. Bella spała na mnie, zaśmiałem się cicho, żeby jej nie obudzić. Zacząłem głaskać jej plecy. Odkryłem ją do pasa z kołdry i kontynuowałem masowanie.
-Cześć, Kochanie... - usłyszałem jej zaspany głosik.
-Hej - szepnąłem i czule pocałowałem jej ramię. Potem łopatki, drugie ramię. Usłyszałem cichy pomruk Bell, zadowoliło mnie to.
-Mógłbyś mnie budzić tak codziennie - zaśmiała się patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. Odwzajemniłem go od razu, pochyliłem się i złapałem jej wargi w swoje, znów zamruczała.
-To chyba jest zachcianka do spełnienia... - powiedziałem zamyślony - Tak, mogę cię tak budzić codziennie - otarłem się swoim nosem o jej.
-Trzymam cię za słowo... - przeciągnęła się i ziewnęła, a potem we mnie wtuliła. - Wczoraj odleciałam tak szybko, że sama nie wiem kiedy - kreśliła palcem wskazującym wzorki na moim torsie. Zanurzyłem nos w jej włosach i zaciągnąłem się jej zapachem.
-Tak, zauważyłem, mówiłem do ciebie, a potem się okazało, że spałaś... - uśmiechnąłem się na wspomnienie śpiącej Belli. Wyglądała piękne, delikatnie spocona z błogim uśmieszkiem na ustach.
-Oj, naprawdę? Przepraszam... - cmoknęła mnie szybko w usta - Co mówiłeś?
-Chciałem... cię zapytać - zaciąłem się niemal niezauważenie.
-A o co? - nie zaprzestawała rysować palcem na moim torsie.
-O... O to co mówił Emmett... - wydusiłem w końcu. Oboje wiedzieliśmy o co chodzi. Już nie patrzyła mi w oczy. Jej wzrok powędrował w poduszkę. - Kotek, kto cię skrzywdził? - spytałem z wielką troską. Poprowadziłem jej brodę palcem, żeby znów mogła na mnie spojrzeć. - Powiedz, proszę...
-Eh... Raz mnie wykorzystano... - szepnęła niesłyszalnie, ale dało się usłyszeć temu, kto był blisko jak ja. Przełknąłem ślinę. Na samą myśl chciałem w coś uderzyć. Jak można wykorzystać dziewczynę taką jak Bella!? - Miałam 18 lat. Poznałam go na wyjeździe... Byłam głupia, nawet nie powinnam z Jacobem rozmawiać - westchnęła ciężko. Głaskałem ją po plecach. - I... zakochałam się... spaliśmy ze sobą - już znów całkiem się na mnie położyła. - Jak się obudziłam, jego nie było... Okazało się, że założył się z kumplami, o to, kto przeleci więcej dziewczyn... I do tego mnie wykorzystał... - zamilkła i wtuliła się we mnie mocno. Pocałowałem ją we włosy i zakołysałem nami. Miałem ochotę znaleźć tego Jacoba, a uwierzcie mam takie możliwości! Ja już bym się z nim rozprawił. Tak nie traktuje się kobiet, a już na pewno nie moją kobietę. Byłem wściekły, ale nie chciałem tego okazać, tuliłem Bell do siebie, spojrzałem w jej oczy.
-Ale ty mnie kochasz... - szepnęła - I nie okłamałbyś mnie, prawda?
-Kocham cię... - przejechałem kciukiem po jej dolnej wardze. Cholera, Bell tak bardzo chciałbym powiedzieć ci prawdę, to zaszło za daleko, te kłamstwo nie wróży niczego dobrego. Nie wiem jak ci powiedzieć kim jestem, Bello.

__________________________________________

Od Inki:
No witamy! Zostało...13 dni, 11 godzin i 45 minut do 2 września! Też wam to tak szybko zleciało? Ale mam coś na pocieszenie: ... właśnie mi uciekło z głowy ;p okej, czekamy na komenty i renenzje ;3 <- kocham tąę emotikonę tak jak was :* Wszystko od Inki, dziękuję! Dobranoc!

Od Wampirka:
A ja powiem, że jest mi trochę dziwnie... To coś pomieszane ze smutkiem i gniewem. No ja wiem, że długo nie było NN, ale nie naciskajcie tak, na prawdę się staramy. To nie jest tak, że siadam i pisze wszystko od razu genialnie. To trwa bo nie chce wpuszczać w internet jakiegoś gówna, które jest z błędami, nudne i do dupy.
Tyle ode mnie...
Papa :*
Dziękuję tym, którzy zawsze są z nami.

http://at-your-command.blogspot.com/ -to jest mój blog, jakby ktoś nie wiedział, c' nie ? :D
http://friends-love-forever-and-ever.blogspot.com/ - a to Inki :)

Pozdrawiamy. 

Goście