*Bella*
Musieliśmy przyjść z Emmett'em godzinę wcześniej. Po co? Zawsze tak robimy. Musimy przypomnieć sobie układ , dopracować do końca i rozgrzać się. Wyjątkowo ktoś będzie patrzył na naszą rozgrzewkę. Poszłyśmy z buta do klubu. Rose i Alice jęczały i mówiły , że wracają taksówką... Hehe...Gdy byłyśmy przed klubem był tam tylko ochroniarz przed wejściem. Podeszłyśmy do niego.
-Freestyle... -przedstawiłam się-Mam tu wystąpić razem z Rockiem....-zaczęłam.
On bez ceregieli wpuścił nas do klubu.Był tam mały korytarz wyłożony lustrami który prowadził do schodów w dół. Już mi się tu zaczęło podobać... Zeszłyśmy na sam dół. Nie no... To jest raj...! Tak dużo miejsca do tańca...! Podeszłam do baru. Stali tam barman i barmanka. Spojrzałam na plakietki. Dziewczyna miała na imię Angela , a chłopak Ben.
-Siemka!-przywitała się.-Mam do was małą sprawę...-zaczęłam.
-Cześć! Słuchamy...-powiedział Ben z uśmiechem.
-Mam tu wystąpić razem z Rockiem... Nie możemy pić niczego prócz wody....-zaczęłam.
-Nie ma sprawy!-powiedziała Angela.
-Jak co , mówcie mi Freestyle.-podałam im dłoń. Uścisnęli ją.
-Ben i Angela...-przedstawili się.
Gdy od nich odeszliśmy dziewczyny zasypały mnie pytaniami.
-Dlaczego Freestyle?
-Jak mnie zobaczycie na parkiecie to się dowiecie - zaśmiałam się i podeszłam do Emmetta i Jaspera. Zauważyłam za nimi jeszcze jednego chłopaka. Zapewne to brat Alice i Ross. Przywitałam się z braćmi i spojrzałam na chłopaka. Wyciągnął do mnie dłoń...
-Edward Masen - przedstawił się z uśmiechem. Muszę powiedzieć, że był bardzo przystojny. I w sumie w moim typie. Miał dłuższe włosy, lubiłam takie u chłopaków. Jego oczy były zielone z złotymi plamkami. Niespotykane.
-Bella Swan - uśmiechnęłam się również - Inaczej Freestyle.
Emmett porwał mnie w swoje ramiona, a Jasper zjadła wzrokiem Alice. Uhuhuhuhu, coś się kroi. Zresztą Emmett wcześniej też pożerał Rose.
-To co mała idziemy na parkiet? - zawył misiek tuz przy moim uchu.
-Może być, poćwiczymy trochę.
Pobiegłam na wielki parkiet i kazałam włączyć Jazzowi muzykę. Emmett dołączył do mnie po chwili.
-To na trzy - krzyknęłam. Leciała piosenka "4 Minutes" Madonny i Justina Timberlake. Zaczęliśmy tańczyć. Gdy śpiewała Madonna tańczyłam ja , a gdy Timberlake Emmett , a gdy śpiewali razem to my tańczyliśmy razem. (przyp.aut. Wiem... Porąbane zdanie , ale ma tak być!!!! Nie czepiać się , bo wyjmę sznurówkę!!)
Ogólnie taniec był bardzo zmysłowy. Można by powiedzieć , że Emmett był moim kochankiem , a nie bratem. Piosenka się skończyła po 4 minutach. Ironia losu co? Przybraliśmy końcową pozycję.
-Niezła próba... Krótka , ale efektowna...-wydyszałam.
-Fakt... Jak zwykle byłem boski!!!-wydarł się.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Twoja skromność mnie poraża !-mruknęłam.
-Mnie też , siostra , mnie też...-chichotał Jasper.
Emmett zamilkł i zrobił minę jakby miał jakiś problem siedząc na klozecie.
-Emmett? Wszystko ok? Musisz do łazienki czy załatwisz problem tu czy gdzie indziej?
-Szaaaaa! Ja myślę!
Zrobiłam face palm , zaczęłam się śmiać. Padłam na podłogę nadal naśmiewając się z niego i trzymając za brzuch. Jasper za to zrobił mu zdjęcie komórką. Dla potomnych.
-Emmett! Oszczędzaj mózg! Wyjdzie ci to na dobre!
-Nikt mnie nie kocha!!!!!!!!!!!-wrzasnął jak dzieciak.
Usłyszałam męski śmiech , spojrzałam w jego kierunku. Edward. Brat Alice i Rose. On się tak pięknie śmieje...Przyjrzałam mu się. Nie...No... Coś w tym chłopaku jest...Ale co? Ma takie tajemnicze oczy... Mogłabym się w nie wpatrywać godzinami. Nasze spojrzenia się spotkały. Nagle mi się zrobiło gorąco. Czułam jakieś napięcie pomiędzy nami... Hmm...Dziwne...
*Edward*
Ta Bella... Ona była... Wow... Fascynująca. Seksowna. Zmysłowa.Niesamowita... Jednym słowem idealna. Jak dla mnie. Jej ruchy powodowały , że nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nigdy czegoś takiego nie czułem. To uczucie było niesamowite, ubezwłasnowolniające , przyjemne....
-Co tu tak cicho?-zapytał Emm.
A NIECH BY GO SZLAG!
-Bo nie głośno?!-mruknąłem.
Ogólnie taniec był bardzo zmysłowy. Można by powiedzieć , że Emmett był moim kochankiem , a nie bratem. Piosenka się skończyła po 4 minutach. Ironia losu co? Przybraliśmy końcową pozycję.
-Niezła próba... Krótka , ale efektowna...-wydyszałam.
-Fakt... Jak zwykle byłem boski!!!-wydarł się.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Twoja skromność mnie poraża !-mruknęłam.
-Mnie też , siostra , mnie też...-chichotał Jasper.
Emmett zamilkł i zrobił minę jakby miał jakiś problem siedząc na klozecie.
-Emmett? Wszystko ok? Musisz do łazienki czy załatwisz problem tu czy gdzie indziej?
-Szaaaaa! Ja myślę!
Zrobiłam face palm , zaczęłam się śmiać. Padłam na podłogę nadal naśmiewając się z niego i trzymając za brzuch. Jasper za to zrobił mu zdjęcie komórką. Dla potomnych.
-Emmett! Oszczędzaj mózg! Wyjdzie ci to na dobre!
-Nikt mnie nie kocha!!!!!!!!!!!-wrzasnął jak dzieciak.
Usłyszałam męski śmiech , spojrzałam w jego kierunku. Edward. Brat Alice i Rose. On się tak pięknie śmieje...Przyjrzałam mu się. Nie...No... Coś w tym chłopaku jest...Ale co? Ma takie tajemnicze oczy... Mogłabym się w nie wpatrywać godzinami. Nasze spojrzenia się spotkały. Nagle mi się zrobiło gorąco. Czułam jakieś napięcie pomiędzy nami... Hmm...Dziwne...
*Edward*
Ta Bella... Ona była... Wow... Fascynująca. Seksowna. Zmysłowa.Niesamowita... Jednym słowem idealna. Jak dla mnie. Jej ruchy powodowały , że nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nigdy czegoś takiego nie czułem. To uczucie było niesamowite, ubezwłasnowolniające , przyjemne....
-Co tu tak cicho?-zapytał Emm.
A NIECH BY GO SZLAG!
-Bo nie głośno?!-mruknąłem.
2 GODZINY PÓŹNIEJ...
Było już po występie. Na koniec ostatniej piosenki Bella wybiła się z biegu w powietrze. To było coś...
Potem wszyscy usiedliśmy w kąciku dla VIP'ów. Ja siedziałem na sofie koło Belli. Alice kleiła się do Jaspera, a Rosalie do Emmetta. Coś się szykuje. Wszyscy żywo rozmawiali. Poznawaliśmy się. Ja i Bella mimo, ze studiowaliśmy całkiem co innego mięliśmy wiele wspólnych tematów. Muzyka, literatura, nawet powiedziałem jej, że tańczyłem tańce towarzyskie. Jestem księciem muszę umieć tańczyć na balach. Nie będę deptał po stopach księżniczką czy królowej, toteż mojej matce. W pewnym momencie wszyscy się zwinęli na parkiet, leciała jakaś piosenka do przytulania.
Spojrzałem na Bellę i się do niej łobuzersko uśmiechnąłem. Odwzajemniła uśmiech. Znów zrodziło się między nami to 'coś'. Przysunąłem się do niej wciąż utrzymując kontakt wzrokowy. Bell uchyliła swoje wargi. Jej piękne, czerwone pełne usta. Marzyłem aby one teraz napierały na moje. Kurwa, ta dziewczyna pewnie nie miała pojęcia o tym jaka jest zajebiście seksowna. Mógłbym spędzić z nią całe życie...w łóżku.
Ja pierdolę, co się ze mną dzieje, po raz pierwszy mam tak niemoralne myśli na temat jakiejś dziewczyny. Jestem księciem, nie tak mnie wychowano. Ale pieprzyć to, w tej chwili jakoś mnie to nie obchodzi.
Wiem o Belli wystarczająco dużo, na razie mi wystarczy.
Isabella Marie Swan, ma 24 lata i studiuje robotykę. Pochodzi ze Szkocji, jej rodzice mają hodowlę koni. Emmett i Jasper to jej bracia.
Ona wie o mnie też wystarczająco dużo, nie? większość, a raczej wszystko to kłamstwa.
Edward Masen, 24 lata. Studiuje medycynę. Z Anglii, a moi rodzice to normalni ludzie, a nie królowie. Ojciec lekarz, a matka pracuje w domu. Szkoda, że nie taka jest prawda.
Rzeczywistość jest taka, że jestem przyszłym królem i mam na swojej głowę cały kraj. Anglię, mój dom, moją dumę.
Pieprzyć to w tym momencie.
Przysunąłem się do Belli. Siedziałem na tyle blisko niej, że nasze ciała stykały się o siebie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd. Ona też pewnie to poczuła, wyczytałem to z jej miny. Uniosłem dłoń i przejechałem opuszkami palca po jej policzku. Położyłem palec na jej ustach, które rozwarły się pod moim naciskiem na nie. Kurwa. Owionął mnie jej słodki oddech. Westchnąłem i musnąłem jej usta swoimi. Z jej ciała na moje przeszedł jakiś dziwny dreszcz. To było tak gorące. Jej ręka spoczęła na mojej szyi, a ja objąłem ją w pasie. Nasz pocałunek przerwał powrót reszty do stolika. Bella szybko się ode mnie oderwała i usiadła na swoim miejscu. Posłała mi uśmiech i zaczęła rozmawiać z moimi siostrami.
Tak, tak, tak!
Uśmiechnęła się, czyli jest wszystko okej. Coś czuję, że bardzo polubię Bellę Swan.
_______________________________________
Bells : No hejka, dziewczynki.
Rosa : Siemalizacj, kto oglądał już wieczorynkę?
Bells : Rosa oszalała.
Rosa : Oczywiście chodziło mi o Breaking Dawn part II, jako wieczorynke.
Bells : Aaaa to ja ogladałam!.
Rosa : Ile razy to oglądałaś?
Bells : Dużo, bardzo dużo. Ale my nie teraz o tym. Właśnie wstawiłyśmy rozdział 2!
Rosa : Wohhha!
Bells : Mam nadzieję, że się spodoba! Dobra, my dziś tak krótko. Teraz lecimy pisać NN na miosc!
Rosa : PaPa!
Bells : Branocki, kochane!
Wasze Bells Cullen-Swan i Rosa.
Spojrzałem na Bellę i się do niej łobuzersko uśmiechnąłem. Odwzajemniła uśmiech. Znów zrodziło się między nami to 'coś'. Przysunąłem się do niej wciąż utrzymując kontakt wzrokowy. Bell uchyliła swoje wargi. Jej piękne, czerwone pełne usta. Marzyłem aby one teraz napierały na moje. Kurwa, ta dziewczyna pewnie nie miała pojęcia o tym jaka jest zajebiście seksowna. Mógłbym spędzić z nią całe życie...w łóżku.
Ja pierdolę, co się ze mną dzieje, po raz pierwszy mam tak niemoralne myśli na temat jakiejś dziewczyny. Jestem księciem, nie tak mnie wychowano. Ale pieprzyć to, w tej chwili jakoś mnie to nie obchodzi.
Wiem o Belli wystarczająco dużo, na razie mi wystarczy.
Isabella Marie Swan, ma 24 lata i studiuje robotykę. Pochodzi ze Szkocji, jej rodzice mają hodowlę koni. Emmett i Jasper to jej bracia.
Ona wie o mnie też wystarczająco dużo, nie? większość, a raczej wszystko to kłamstwa.
Edward Masen, 24 lata. Studiuje medycynę. Z Anglii, a moi rodzice to normalni ludzie, a nie królowie. Ojciec lekarz, a matka pracuje w domu. Szkoda, że nie taka jest prawda.
Rzeczywistość jest taka, że jestem przyszłym królem i mam na swojej głowę cały kraj. Anglię, mój dom, moją dumę.
Pieprzyć to w tym momencie.
Przysunąłem się do Belli. Siedziałem na tyle blisko niej, że nasze ciała stykały się o siebie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd. Ona też pewnie to poczuła, wyczytałem to z jej miny. Uniosłem dłoń i przejechałem opuszkami palca po jej policzku. Położyłem palec na jej ustach, które rozwarły się pod moim naciskiem na nie. Kurwa. Owionął mnie jej słodki oddech. Westchnąłem i musnąłem jej usta swoimi. Z jej ciała na moje przeszedł jakiś dziwny dreszcz. To było tak gorące. Jej ręka spoczęła na mojej szyi, a ja objąłem ją w pasie. Nasz pocałunek przerwał powrót reszty do stolika. Bella szybko się ode mnie oderwała i usiadła na swoim miejscu. Posłała mi uśmiech i zaczęła rozmawiać z moimi siostrami.
Tak, tak, tak!
Uśmiechnęła się, czyli jest wszystko okej. Coś czuję, że bardzo polubię Bellę Swan.
_______________________________________
Bells : No hejka, dziewczynki.
Rosa : Siemalizacj, kto oglądał już wieczorynkę?
Bells : Rosa oszalała.
Rosa : Oczywiście chodziło mi o Breaking Dawn part II, jako wieczorynke.
Bells : Aaaa to ja ogladałam!.
Rosa : Ile razy to oglądałaś?
Bells : Dużo, bardzo dużo. Ale my nie teraz o tym. Właśnie wstawiłyśmy rozdział 2!
Rosa : Wohhha!
Bells : Mam nadzieję, że się spodoba! Dobra, my dziś tak krótko. Teraz lecimy pisać NN na miosc!
Rosa : PaPa!
Bells : Branocki, kochane!
Wasze Bells Cullen-Swan i Rosa.