piątek, 20 września 2013

Rozdział 13 "Nie zatrzymamy czasu"

*Bella*

Czas mijał, było wspaniale. Nikt się już tak bardzo nie czepiał Edwarda.... Albo wyłączył telefon, to też jest możliwe. Więc Emmett i Rose... Alice i Jasper.... Ja i Edward... Wiem, że to głupie, ale zaczęłam myśleć, jak moje imię brzmi z jego nazwiskiem. Isabella Mason... Boże, Bella jesteś dziecinna. Zachowujesz się jak księżniczka, która znalazła księcia... Skąd wiesz, że cię nie zostawi? Z facetami nigdy nic nie wiadomo, ale z nami, kobietami, też nie tak łatwo, prawda? Prawda. Mimo to mam nadzieję, że ja i Edward to tak na poważnie; na zawsze. Wiem, to głupie marzenia, ale czasami nawet marzenia się spełniają. Trzeba tylko naprawdę mocno chcieć; tak jak ja, chcę Edwarda i jego miłości. 
Mimo tego, że żyło nam się naprawdę świetnie to Edward był ostatnio jakiś przybity. Właśnie teraz siedzieliśmy wszyscy, całą grupą; Emmett z Rosalie, Jasper z Alice i ja z Edwardem, w jednym z pokoi. Ally skakała po kanałach, bo dziś, niestety, to ona dzierżyła władzę nad pilotem. Zatrzymała się na wiadomościach. 
-Super, dowiemy się co dzieje się w wielkim świecie - zaśmiała się
-Wojny... - powiedział Jasper
-Kataklizmy... - dodał Emmett
-Kłótnie... - znów Jazz. 
-Spory polityczne... - ponownie Emm. 
-Wypadki... - oni się chyba przeliczają. 
-Morderstwa... - ech, tak, robią to. 
-Różne religie... - kiedy to się skończy? 
-Gangi... - muszę chyba interweniować. 
-Idioci... - tak muszę. 
-A my siedzimy w akademiku, przekaz jasny - mruknęłam do braci, a oni wymamrotali pod nosem, że jestem "nadwrażliwa" i się zamknęli. Tak na marginesie, wcale nie jestem nadwrażliwa. Tak, jesteś. Może trochę! Nie kłóć się sama ze sobą, to nienormalne... Jak przestanę do siebie mówić, kłótni nie będzie Auć... Zraniłaś mnie... Zamknę się w sobie i zobaczysz... A idź w cholerę!
-Bella?! - potrząsnął mną lekko Emmett. - Patrz, ten twój książę zaraz będzie - zaśmiał się.
-Mój książę jest tu - przytuliłam się do boku Edwarda. Boże... Powiedziałam to na głos? Ugh, życie jest niesprawiedliwe. Ale jak on może mnie nazywać swoją księżniczką, to czemu nie może być dla mnie księciem on? Haha, tę rundę ja wygrałam!
Edward przytulił mnie do siebie i głaskał po ramieniu.
-No... Ale ja to pamiętam gdy Bella była mała i mówiła, że zostanie królową - zaśmiał się Jasper. Zarumieniłam się wściekle.
-Byłam dzieckiem, daj spokój... - warknęłam i rzuciłam w brata poduszką, a on zaczął się śmiać. Jaką ja mam wredną rodzinę!
-A o co chodzi z tym "Ten twój książę zaraz będzie"? - wtrąciła się jak na razie, do teraz, milcząca Rosalie. No nie! Serio? Czy oni muszą ciągnąć ten cholerny temat?!
-Chodzi o to... - zaczął Emmett. - Że: dzisiaj ma być dokładnie powiedziane, kiedy ta cała rodzina królewska pokaże się w komplecie. Bella jak się dowiedziała, że ten książę jest w jej wieku to całą pierwszą klasę podstawówki chodziła w stroju księżniczki...
-Bell, co ci jest? - spytała Alice. Okazało się, że trzymana przeze mnie puszka coli eksplodowała pod naciskiem mojej dłoni. Przy okazji zraniłam się porwanym metalem.
-Będą mi teraz te cioty wypominać to co robiłam ponad 15 lat temu! - warknęłam.
-Ale to było słodkie - zaśmiali się moi bracia. O nie... Rzuciłam puszką w Emmetta; wstałam i wyszłam z pokoju. Wiem, że zachowuję się dziecinnie, ale co ja mam robić, kiedy ośmieszają mnie przy Edwardzie!? Patologiczne świnie... Byłam na nich zła, mogli to sobie darować. Jasne może to było dla nich zabawne; dla mnie nie. Robią ze mnie jakąś idiotkę, co z tego, że byłam dzieckiem? Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Włożyłam w uszy słuchawki i puściłam sobie muzykę, strasznie mnie oni wkurwili, muszę się jakoś uspokoić. Leżałam tak słuchając kolejnych utworów, gdy poczułam, że ktoś siada na łóżku i głaszcze moje ramię. Gdy ten ktoś się pochylił poczułam zapach jabłek i mięty; Edward. Pochylił się i pocałował mnie. Ciekawe co on teraz sobie myśli...

*Edward*

Byłem zły. Zły na Emmetta i Jaspera za to, że bawili się we "wspominanie". Owszem, sam często mówię o siostrach "jak to było kiedyś..." Ale nie publicznie.
-Się nagle taka wrażliwa zrobiła - prychnął Emmett. Ten to wie, jak o siostrze dobre słowo powiedzieć... Sam wstałem i do niej poszedłem. Na ślepo strzeliłem, i miałem rację, iż jest w swoim pokoju. Usiadłem na łóżku koło niej, słuchała muzyki, pochyliłem się i musnąłem jej usta swoimi. Gdyby tylko wiedziała, że tej jej książę... Eh, ten z rodziny królewskiej to ja. No i tak, jestem w jej wieku, a ona nawet bez sukni i tych innych pierdół jest moją księżniczką, zawsze będzie; nikt tego nie zmieni. Zdjąłem jej słuchawki, Bell otworzyła oczy, a ja wziąłem jej poranioną dłoń w swoją. Westchnąłem i poszedłem do łazienki po apteczkę, która znajduje się w każdym z pokoi. Opatrzyłem jej dłoń i zabandażowałem, nie rozcięła sobie dużo, ale jednak...
-Bell, kochanie - pogłaskałem ją po policzku - Już okay?
-Nie... - mruknęła wtulając się we mnie, objąłem ją mocno i zakołysałem nami. Zaśmiałem się cicho - No co? - warknęła cicho.
-Nic, Księżniczko - pocałowałem ją czule.
-Nie myśl sobie, że jesteś zabawny - mruknęła. - Nigdy w życiu nie było mi tak wstyd...
-A czemu ma być? - spytałem. - Bell, to tylko zabawa...
-Nie pocieszaj, bo na razie marnie ci idzie - przerwała mi, a ja się zaśmiałem.
-Bell, sam jestem starszym bratem - zauważyłem. - To zabawa, ale nie powinni tak mówić - pocałowałem jej skroń. - Przynajmniej nie przy znajomych - sam bym się zdenerwował, jakby ktoś gadał na przykład "Jakie to Edward miał słodkie policzki, jak był mały..." Popieprzone... Tym bardziej rozumiałem co ona czuje, może było to dziecinne, ale i zrozumiałe.
-Kocham cię, Księżniczko z twoimi wszystkimi młodymi dziwactwami, zresztą może rozkochasz w sobie takiego księcia? - zaśmiałem się przygryzając płatek jej ucha. Och, moja Bello, ty już go w sobie rozkochałaś, nawet nie wiesz jak bardzo. Położyłem głowę na jej ramieniu i muskałem jej usta swoimi - Naprawdę, Bell, nie ma się o co złościć - szepnąłem, znów myślałem co gdy się dowie prawdy... No właśnie. Co? Myślałem nad wieloma możliwościami. Tu zerwanie, tu pobicie, tu gniew jej braci... uch, już mnie skóra boli. Ale na taki los zasługują kłamcy, czyż nie? Nawet jako książęta... Aż poczułem jakby pulsowanie mojego tatuażu.
-Edwardzie? - usłyszałem głos mojego aniołka. Natychmiast zamieniłem się w słuch, by móc spijać każde słowo płynące z jej pełnych ust. - A co... ja się znajdzie inna taka księżniczka? - spytała niemalże z bólem. Mnie samego ukłuła jej teoria. Jak w ogóle mogła tak pomyśleć? Po tylu moich zapewnieniach...
-Bells, mówiłem ci i zawsze będę mówił - powiedziałem poważniej. - Ty będziesz jedyna księżniczką.
-Tak? - spytała z nadzieją kładąc dłoń na moim policzku.
-Tak - potwierdziłem schylając się i całując ją. - Tylko moją...
__________________________________
Od Inki:
Więc..... Więc... No i znowu zapomniałam jak zacząć -.- okej, nie wiem czy ktoś w ogóle czyta "po słowie", ale trzeba się trochę wypisać x3 No więc... to był długi miesiąc, taki w chuj, a ja już byłam chora... No ale dzięki temu macie nowa notkę! Jupi! A teraz wszyscy tańczymy jak zdechłe ryby na piasku. I teraz się zaczynam zastanawiać, jak martwa ryba może tańczyć... Ach, ta moja bystra logika ^^ to teraz... przejdźmy do tego, że nie wiem, co ten rozdział uosabiał, ale tak łanie się nam go pisało, nie Kiniaś? :) I! I dawno nie było żadnej dedykacji, więc... zostawiam to Wampirkowi, bo nie wiem komu to dedykować xD I wcale się nią nie wysługuję :P Uch, ale się nie mogę doczekać, kiedy Edward powie Belli o swoim życiu.... Więc moje wy ludki kochane, sie żegnam, bo trzeba Kindze odpisać :) papa <3

Od Wampirka: 
Stwierdzam, że liceum NIE jest fajne. Mam już masę sprawdzianów, prac i klasówek, naprawdę kompletna masakra :"( Ale środa i czwartek zapowiada się super, bo klasowa wycieczka, ale czas bez Julki :"( No ojej, będziemy musiały jakoś dać radę, ech, rozdział napisałyśmy dziś... I w sumie bardzo fajnie się nam go pisało. Pójdę na łatwiznę i dedyk dla wszystkich, którzy skomentują. A co się będę, c'nie? Ale jestem wymagająca xD
Ech, no to do zobaczyska <3
Kochamy <3

Ciao. 

Goście