sobota, 1 marca 2014

Rozdział 17 "Komplikacje"

*Edward*

Wręcz kipiałem z radości wiedząc, że Bella wybaczyła mi moje kłamstwo. Choć z drugiej strony to wszystko nauczyło mnie tego, że mogę jej ufać, mam jej zaufanie i nigdy więcej w życiu nie powtórzę swojego błędu. Kocham ją, chce z nią być, zależy mi na tym bardziej niż na swojej osobie zastępcy tronu. Pocałowałem kilkakrotnie jej brzuch, a ona zachichotała. Kocham jej chichot. To jest prawdziwa muzyka dla moich uszu, uch! Po prostu nie potrafię wyrazić w jakichkolwiek słowach moją radość! Wstałem i pocałowałem ją, ostrożnie obejmując ją w talii i wtedy mi zaświtało. 
- Kochanie, dlaczego jesteś w szpitalu? - zapytałem, oparłem się swoim czołem o jej. Uśmiech lekko zszedł jej z twarzy, pogłaskałem kciukiem jej policzek.
- Jak cię dwa dni temu żegnałam... to troszkę się załamałam. Przechodziłam przez ulicę... - głos uwiązł jej w gardle.
- Boże, mój skarbie - pocałowałem jej czoło i przytuliłem ją troszeczkę mocniej. - Nie opuszczę cię już, przyrzekam - przysiągłem jej. - Będziesz już zawsze tylko ze mną.
- Zawsze na zawsze? - spytała z lekkim uśmieszkiem, a ja się zaśmiałem.
- A co, nie wierzysz mi? - pocałowałem ją słodko.
- Wierzę, wierzę. Tylko cię sprawdzam - wiedziałem, że to był żart z jej strony, więc nie przejąłem się tym za bardzo. Nie zostawię jej, już nigdy więcej. 
- Muszę do toalety, poczekasz? - spojrzała na mnie, a ja kiwnąłem głową
-  Jasne - pocałowałem ją w czoło - Będę tu czekał, nigdzie się nie ruszam - usiadłem na jej łóżko. 
- Nawet pozycji nie zmieniaj! - zaczęła się śmiać, a ja tylko wywróciłem oczami. No ale chciałem się przystosować i nie ruszałem się, zostając w tej samej pozycji. Po niecałych pięciu minutach, moja ukochana znów była przy mnie.
- Kiedy cie stąd wypiszą? - spytałem, gdy leżeliśmy na jej łóżku. Bawiłem się jej palcami.
- Jutro rano - opierała głowę na moim ramieniu.
- Nie jesteś senna, królewno? - spytałem troskliwie patrząc na jej powolnie opadające powieki.
- Nie... - mruknęła. - Nie chcę zasnąć.
- Śpij - pocałowałem jej powieki, a na końcu dłoń. - Będę tu z tobą.
- Mój książę - wtuliła się we mnie niczym mała małpeczka i zasnęła. Tak. Jestem jej księciem.

*Bella*

Był to już nowy rok. Chłopaki wciąż pieklili się na Edwarda... ale to przez to, że mnie kochają. Mam nadzieję, że im przejdzie... Rose i Alice przeprosiły moich braci, ale oni nie tak łatwo im wybaczyli jak ja Edwardowi. Choć i tak wiem, że ich miłość do dziewczyn wszystko zmieni, znaczy, że będzie jak dawniej.
Co do Edwarda, już jest sobą. Nie okłamuje mnie, o wszystkim mi mówi, ale... Na uczelni gapi się na niego teraz dwa razy więcej dziewczyn. Ugh, denerwuje mnie to! Dlaczego? Bo wszystkie są ładniejsze ode mnie.
Nie ma dnia, żebym nie patrzyła z mordem na każdą mijaną dziewczynę. Wszystkie są teraz takie... lepkie. Może wyda się to tak, jak wypowiedź każdej zazdrosnej dziewczyny, ale... widzę jak się ślinią na jego widok, jak pożerają go wzrokiem. I jak każda dziewczyna zaczęłam się porównywać. Przecież ta byłaby lepsza... W czym ja niby mam być? Edward i tak zasługuje na lepszą ode mnie... Ja, taka szara myszka, przy księciu. Nie. On mnie kocha. Zawsze zaczynam to powtarzać, gdy zwątpię w jego uczucia.

Poczułam jak zaczął mnie ciągnąć do damskiej łazienki. Zadumana w rozmyślaniach nawet nie byłam tego świadoma! Wepchnął mnie do kabiny, zamknął za sobą drzwi, gdy wszedł za mną, i przyparł do ich wewnętrznej strony.
- Co. Ty. Dziewczyno. Do diaska. Robisz? - zawarczał, pytając i sunąc nosem po mojej szyi. Moje nogi się prawie ugięły. Jego oddech pieścił dogłębnie i rozpalał skórę.
- J-ja? - zająknęłam się. Rozpraszał mnie jego sposób, w który próbował mnie rozluźnić. - Nie wiem, wyjaśnisz mi?
- Patrzysz się za siebie, nie patrzysz na mnie, jesteś smutna i nie odpowiadasz na moje bardzo ważne pytania... -składał mokre pocałunki na moim ramieniu, a ja cicho westchnęłam.
- To... jakie było ostatnie pytanie? - spytałam dość wysokim głosem. Zaczął gładzić mój bok.
- Czy chcesz się ze mną kochać w toalecie? - powiedział całkiem szczerze, a mnie zamurowało. To ja tu robię analizę i porównuję wszystkie mijane dziewczyny ze sobą, a on mi proponuje seks w toalecie. Dopiero teraz wyczułam, że na moje udo napiera jego nabrzmiała erekcja. Zamruczałam gardłowo i spojrzałam mu w oczy.
- Mm, jesteś na mnie gotowy... Ciekawe co cię doprowadziło do takiego stanu? - zastanawiałam się na głos, przygryzając swoją dolną wargę. Edward pchnął biodrami i jęknął.
- No ja nie wiem. Sądzę, że to taka niska, seksowna brunetka, która dziś wygląda na bardzo rozkojarzoną i zamyśloną, jawnie ignorując pytania swojego chłopaka. - wymruczał, ssąc płatek mojego ucha. - No i nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Am, tak, chcę. - uśmiechnęłam się i głaskałam go po karku. Edward zaśmiał się cicho i nakrył moje usta swoimi. Zamruczałam zadowolona i oplotłam go nogami w pasie, a on podtrzymywał mnie za pośladki, masując je. Nie bawiliśmy się teraz w delikatność. Skoro łazienka, to szybki numerek.

~*~

Cokolwiek chciał ze mną zrobić, udało mu się... Jeżeli to w ogóle możliwe, to chciałam go więcej i więcej... Uch, dlaczego wykłady muszą być akurat teraz? Teraz tylko się całowaliśmy napierając na drzwi kabiny. Rozpalił mnie, sukinkot. Ha! I to jeszcze Mój sukinkot.
- Masz zamiar mnie teraz tak porzucić i iść na zajęcia? - spytałam otwierając oczy.
- Tak. Będę tym okrutnym i pozostawię cię w stanie otumanienia samą w łazience - powiedział z sarkazmem. Cmoknął mnie w głowę. - Zostaniemy jeszcze chwilę - położył swoją głowę na moich piersiach. Przeczesałam mu włosy kilka razy zanim już do końca się uspokoiłam. Edward kilka razy całował moje ramię, a po chwili oboje staraliśmy się w miarę ogarnąć. No trzeba jakoś wyglądać, przynajmniej spróbować. Fryzura Edwarda zawsze jest jak "po seksie", ale moja to... Raczej "mam siano na głowie". W końcu się wkurzyłam i wyjęłam z torby jakąś gumkę, którą związałam swoje włosy. Ed zaczął się śmiać.
- Słodko wyglądasz jak się denerwujesz. - pocałował mnie rozbawiony.
- Super, że jestem taka zabawna. - mruknęłam, a on co? Zaczął się jeszcze bardziej chichrać, warknęłam i wyszłam z łazienki, a on po chwili dorównał mi kroku.
- Nie złość się, kochanie. - objął mnie ramieniem. Westchnęłam tylko, stanęłam i dałam mu buziaka.
- Idę na zajęcia, Cullen. - trochę mi zajęło, zamiast Masen musiałam mówić Cullen, ale cóż. To mój Cullen.

*Edward*

Ze śmiechem pocałowałem ją przed salą wykładową. Dziękuję Bogu za te kilka miesięcy, w których mogliśmy poukładać swoje sprawy i naprawić to, co zniszczyły moje kłamstwa. Ale dzięki temu, że Bella jest wspaniałą kobietą, to wszystko się udało.
Drzwi za nią się zamknęły, a ja szedłem na swoje zajęcia, oczywiście spóźniony.
-Panie Cullen, to że ma pan pochodzenie, jakie pan ma, nie usprawiedliwia panu spóźnień - powiedział profesor, lekko karcąc moje zachowanie. Przeprosiłem skinieniem głowy i usiadłem na swoim miejscu w prowizorycznej loży. Wyciągnąłem wielki zeszyt do wszystkiego z kolorowymi zakładkami w oczojebnych kolorach. Z przyzwyczajenia założyłem nogę na nogę i słuchałem kolejnej nudnej gadaniny.
Halo, chcę zostać lekarzem, a nie jakimś... boże, nawet słowa mi braknie na opisanie tego, kim będę po tych wykładach. Eh... no nic, ale żeby być tym lekarzem to muszę słuchać. Ciekawe czy Belli podobałaby się rola doktorka... Cholera, człowieku, ogarnij się! O czym ty myślisz?! Uch, te myśli na wieczór...
W połowie wykładu zadzwonił mi telefon. Cholera do kwadratu...
-Panie Cullen, proszę opuścić salę wykładową - powiedział profesor głosem nieznoszącym sprzeciwu. Pięknie. Wziąłem zeszyt i jeszcze będąc przed drzwiami odebrałem telefon. Wyszedłem i dopiero się odezwałem.
-Słucham? - musiałem szeptać. Przecież obok też są wykłady...
-Edward? - to była mama. - Kochanie, usiądź sobie, co? - poprosiła swoim ciepłym, zatroskanym głosem.
-No... Dobrze - usiadłem na ławce pod ścianą. - Coś się stało? Masz dziwny głos...
-Skarbie... nie jest za dobrze... - aż się zjeżyłem na te słowa. - Tata ma raka...

_______________________________________________________________

Od Wampirka: Cześć. Rozdział jest, nie będę odnosiła się do niektórych wiadomości na czacie, bo trochę to bez sensu :)))))))))) Nie będę się denerwować. My sobie z Julką pisałyśmy i stwierdziłyśmy, że choć nas denerwuje takie pisanie, to nie zawiesimy bloga. Prawda jest taka, że rozdział pojawia się wtedy, kiedy nam pasuje, tak było jest i będzie. Miłego czytania. 

Od Inki: A ja powiem, że mi odbiło i napiszę coś długiego. Nie wiem, czy ktoś to przeczyta, ale to w skrócie coś co mi... nam się przydarzyło i zatytułuję tak:
Kilka dobrych rad na ferie:
-Jedź do najlepszej przyjaciółki i miej gdzieś, że dzieli was 350 km
-Przytulaj się z nią na parkingu i idź z nią do domu
- Poznaj jej siostry, a później idźcie pod pretekstem spaceru do Polo Marketu
-Kupujcie co popadnie, a później przy kasie liczcie ile wam zostanie w portfelu
-Idź z nią do drogerii, poszukaj książki i miej przez nią we łbie seksualną sieczkę
-Potem jedzcie pizzę przed telewizorem i łoskoczcie się na podłodze
-Przytul jej mamę, która cię nie zna, ale cię lubi
-Bij się w nocy ze ścianą ku uciesze przyjaciółki
-A wieczorem następnego dnia idźcie na kręgle i słuchajcie "bardzo trzeźwych panów"

Tak w skrócie wyglądał nasz wspaniały weekend razem :)
Co do notki... miłego czytania ;)

Wampirek - koszula w kratę.
Julka - bez koszuli w kratę. 

Goście