*Edward*
Bella zeszła
z moich pleców dopiero pod naszym celem, to jest przed restauracją z kanapkami
i innymi fast foodami. Jak ja dawno nie jadłem czegoś takiego. Aż mi ślinka do
ust napływa. Te inne wynalazki, które jem też są dobre, ale naprawdę…W końcu
nawet i najlepszy kawior może się znudzić.
Poczułem jak
ktoś szarpie mnie za ramię. Spojrzałem lekko w dół, stała koło mnie Bella z
uśmiechem na twarzy.
-Jesteś
wygodny, z powrotem też ciebie dosiądę…-oznajmiła z uśmieszkiem. Uniosłem brew
w pytającym geście.
-Ale zaraz,
zaraz…-mruknąłem – Czy nie należy się jakaś zapłata…? – wyszczerzyłem się.
Dziewczyna wywróciła oczami, ale zarzuciła mi ręce na szyję abym się do niej
pochylił. Przyłożyła swoje usta do mojego polika i cmoknęła z głośnym ‘’mła’’.
Zachichotałem i przytuliłem ją do siebie. Okręciłem nas wokół własnej osi.
Księżniczka pisnęła i walnęła mnie w ramię. Zatrzymałem się i spojrzałem na nią
z powagą.
-Mam udawać,
że to mnie bolało…? – zapytałem niewinnie, a ona kiwnęła głową. Puściłem ją i
złapałem się za ramię. Syknąłem lekko i się skuliłem. Zacząłem pocierać rękę.
-Ekhm…-mruknęła
Bella – Uwierzyłabym ci, gdyby nie to, że pocierasz się w lewe ramię…A ja
uderzyłam cię w prawe…
-Umm, ale w
tym miałem skurcz…-powiedziałem jękliwie. Dziewczyna wybuchła śmiechem i
skierowała się do wejścia knajpy. Zdusiłem parsknięcie i poszedłem za nią. Usiedliśmy
przy stoliku, który był już zajmowany przez nasze rodzeństwo, które się do
siebie kleiło. Jak romantycznie…Były trzy dwuosobowe sofy przy stoliku. Rzecz
jasna mi zostało miejsce koło panny Swan. Ej, nie abym narzekał. W sumie taka
kolej rzeczy bardzo mnie zadawala. Nie należę do ludzi marudnych jeśli mam to
czego chcę. Twoja logika powala. Wychodzi
na to, że jesteś marudny. Jestem księciem…Zawsze miałem to czego chcę.
Staram się nie marudzić, nie krytykuj mnie. Czemu tak od razu mnie skreślasz…? Co ja robię…?
Potrząsnąłem
głową chcąc wyrzucić z siebie te dziwne, nieprofesjonalne myśli. Nie mogę tak
bardzo przyzwyczajać się do spokojnego życia bez większych obowiązków. Będę
królem, nie mogę się rozpuścić i zdemoralizować. Oh, to będzie trudne, bo wolność
jest dobra. A ja mam swój byt narzucony z góry.
-Edward…-Bella
dała mi sójkę w bok – Co tak odleciałeś…? – spojrzała na mnie uważnie.
Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się łobuzersko. Przyglądała mi się jeszcze
chwilę, a potem odwzajemniła uśmiech.
Emmett
zamówił sobie chyba całe menu, Jasper podobnie…Alice i Rose wzięły po kanapce z
indykiem i sałatce greckiej, Bella podobnie tylko bez sałatki. Ja wziąłem dwie
kanapki z indykiem i colę. Przyniesiono nasze zamówienia i zaczęliśmy jeść.
Emmett wchłaniał w siebie to wszystko niemożliwie szybko, Jasper dzielił się
jedzeniem z Bellą.
Rozmawialiśmy
o wszystkim i o niczym. Ogólnie rzecz biorąc chciałbym częściej tak spędzać
czas, z przyjaciółmi.
Zadzwonił
mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, Elezar. Alice i Rosalie na mnie
spojrzały, uśmiechnąłem się na znak, że wszystko dobrze.
-To
Elezar…-wyjaśniłem, chciałem wstać aby pogadać z dala od stolika, ale Bella
mnie trzymała. Wcisnąłem więc zieloną słuchawkę.
-Witam,
książę, jak minął pierwszy dzień wolności i początek następnego – powiedział ze
stoickim spokojem. Westchnąłem, on zawsze jest taki opanowany.
-A witam,
witam…Wszystko w jak najlepszym porządku…-powiedziałem na luzie – A co u
ciebie?
-Mieszkam w
domu, jak najbliżej akademika, na rozkaz pańskich rodziców, Edwardzie…Nowi
znajomi są mili…?
-A i
owszem…-zaśmiałem się – Poznałem kilku fajnych ludzi…Ogólnie sądzę, że będzie
wesoło, ale bez obaw…-powiedziałem już poważniej.
-Cieszę się,
korzystaj z wolności, ale pilnuj siostry…-dodał – Jakbym był potrzebny masz mój
numer. Do widzenia, Wasza Wysokość. – rozłączyłem się i schowałem telefon do
kieszeni. Uśmiechnąłem się do wszystkich łobuzersko. Alice spojrzała na mnie
wyczekująco. Wywróciłem oczami.
-Pytał się
jak nam minął pierwszy dzień i w ogóle…-powiedziałem, ale teraz znów zadzwonił
mój telefon.
-Czego
Elezar…? – zapytałem rozbawiony nie patrząc na wyświetlacz.
-To tak się
teraz odzywa do matki…? – usłyszałem delikatny głos Esme.
-Wybacz,
mamo. Elezar telefonował do mnie przed chwilą, myślałem, iż czegoś zapomniał –
wytłumaczyłem spokojnie.
-Ah, nie
tłumacz się tak – zachichotała – Jak tam moje córeczki?
-Alice i
Rosalie…? – spojrzałem na siostry – Siedzą naprzeciw mnie, jemy śniadanie ze
znajomymi – odpowiedziałem wesoło – Pilnuję je, bez obaw.
-Daj mamę…!
– krzyknęły razem, podałem im z rozbawieniem telefon. Spojrzałem na swoją colę,
szklanka była w ręku Belli, a ona spokojnie sączyła mój napój. Zauważyła, że
się jej przyglądam, uśmiechnęła się i włożyła mi naczynie w dłoń, było do połowy
opróżnione. Uniosłem brew, Bell uniosła się i cmoknęła mnie w polika.
-…A Edward
się całuje…-usłyszałem końcową mowę moich siostrzyczek – No z taką Bellą, mamo.
Siostrą Emma i Jazza, oni są fajni. Szkoci, wesoło jest. Nie mamuś nie goło, na
razie jest tylko wesoło. – zachichotała Alice – Bez obaw. Jasne. Tak, tak. Masz
Edwarda. – oddały mi telefon.
-Z kim się
całowałeś? – zapytała od razu mama, zachichotałem.
-Dostałem
buziaka w policzek, tylko tyle – westchnąłem – A co tam słychać u ojca, no i w
jego sprawach…? – mama zaczęła gadać o najnowszych wieściach z mojego kraju. Co
chwila wymrukiwałem ‘’mhm’’, ‘’aha’’ i tym podobne monosylaby. W końcu
zakończyłem połączenie.
*Bella*
Rozmowa
Edwarda z tym całym Elezarem była taka…Dziwna. Nie zrozumcie mnie źle, ale…Kurczę
rozmawiali tak jak szef z pracownikiem, tak ogólnikowo. Nikt nie mógł się w tej
rozmowie połapać, nikt z mojej rodziny, bo Ally i Rosie chyba wiedziały o co
chodzi i kim jest ten cały Elezar. Bo ich kumplem to na pewno nie był. Rozmowa
Edwarda z matką była już bardziej przyswajalna. W sumie…To zaczyna mnie to
wszystko ciekawić, lub mam jakąś obsesję na szukanie dziury w całym. Stawiam na twoją obsesję. Ciebie nikt o
zdanie nie pytał. Ja jestem tobą. To
tym bardziej.
Po jakimś
czasie wyszliśmy z lokalu i poszliśmy do parku. Spotkaliśmy ulicznych tancerzy,
ja i Emmett zaczęliśmy się bawić z nimi. W pewnym momencie spojrzałam na
Edwarda, kleiła się do niego jakaś plastikowa lalka. Wiem, że tak być nie
powinno, ale poczułam w sercu ukłucie zazdrości. Edward jest mój, a
przynajmniej chcę aby był mój. Zeszłam z ‘’parkietu’’, to jest z kwadratowego
kawałka betonu i podeszłam do miedzianowłosego. Ta barbie spojrzała na mnie
ostro.
-Zauważyłam
go pierwsza, on jest mój, znajdź sobie kogoś innego – wykrzyczała nosowym
głosem.
-Oj, ktoś tu
ma chyba krzywą przegrodę nosową – zachichotałam, Edward parsknął. Stanęłam
koło niego i pocałowałam go w policzek, chłopak objął mnie w talii. Uśmiechnęłam
się triumfalnie do tlenionej laski. Ona
syknęła.
-Czy ty,
kurwa, na mnie syknęłaś…? – warknęłam patrząc na nią spod byka.
-Tak, a bo
co? – zapiszczała
-Oh, nie
piszcz tak bo brzmisz jak papier ścierny! – mruknęłam wywracając oczami. Edward
trzymał mnie mocno w talii. No i dobrze, bo jest duże prawdopodobieństwo, że
się na nią rzucę. Dziewczyna fuknęła coś pod nosem i odeszła kręcąc przesadnie
tyłkiem. Spojrzałam na Edwarda, a ten co…?
-Ej, nie
patrz na jej dupę! – powiedziałam lekko urażona.
- Ja nie na
to – mruknął rozbawiony – Ona źle się posmarowała samoopalaczem, jest łaciata…-zaśmiał
się. Spojrzałam na nogi odchodzącej laski i wybuchłam śmiechem.
___________________________
Cześć i czołem.
Oddaję Wam rozdział 7, który skończyłam pisać przed chwilą :p
W końcu święta, a co za tym idzie wolne dni od szkoły :d No, a ja potem egzaminy gimnazjalne : <
Trochę się ich obawiam, ale mam nadzieję, że będzie dobrze i uzyskam wystarczającą ilość punktów aby iść do liceum. Muszę też trochę oceny z fizyki i chemii podciągnąć. Ale to po świętach.
Prince jak widać sondę wygrało, mnie to cieszy. Wolę ten pomysł : )
No to na tyle.
Czekam na komentarze.
Pozdrawiam, Wampirek. !
PS. Nie wiem dlaczego, ale perspektywy Edwarda zawsze wychodzą mi dłuższe, które są lepsze? Bell czy Edka?
Boski, przecudny i dalej by tu wymieniać. Ja jestem za perspektywą Edzia ;p Dobrze ,że nie usunęłaś tego bloga.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Bella spotka rodziców Eda...
UsuńHeh, oczywiście, że spotka. Wszystko w swoim czasie :)
UsuńOby szybko ;)
Usuńwszystko jest super
OdpowiedzUsuńBella to spostrzegawcza dziewczyna!:D
OdpowiedzUsuńOd razu zauważyła dziwną rozmowę.
A Ed chyba długo nie utrzyma w sekrecie swojego pochodzenia.
Aż boję sie pomyśleć co się stanie jak Bella sie dowie . :O
Pozdrawiam :*
Super! Coś mi się zdaje, że niedługo dek będzie musiał się tłumaczyć Belli... Nie mogę się tego doczekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i czekam na next :)
Uuuu.... gorąco:) Bella jest trochę narwana ale to dobrze:P Ciekawe jak to dalej się potoczy? Już czekam na NN:*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
OMG!!Rozdział jest" The Best " . To jest po prostu boskie,:) normalnie szok i podziw:)! Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu kolejnych rozdziałów:) Z niecierpliwością czekam na kolejny:) Pozdrówki
OdpowiedzUsuńRozdział super :) Bella - spostrzegawczość ma niezłą :) Coś czuję, że Edward na długi czas nie utrzyma tego sekretu. Ale jak zareaguje Bells? Kurczę... Może się poczuć zdradzona :/ Mi się wydaje, że oby dwie perspektywy są super :) Wtedy wiadomo kto co czuje :P No dobra, nie zaśmiecam swoim komentarzem :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :) No i powodzonka na egzaminach :)
Hejka kochanie <3 Rozdział bomba ! A Edek to nie umie udawać chyba . Tekst belli na końcu rozwala . ahhahah. I może taka mała sugestia . Pisz z perspektywy Belli . A czemu ? Bo ma leprze myśli XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : Kejcik
Rozdział super, zabawny zwłaszcza rozmowy telefoniczne. czekam na następny i życzę powodzenia z egzaminami :)
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział ! *_____________* czekam nn ! :*:* ♥
OdpowiedzUsuńO lalala! Zaśpiewam ci piosenkę!!!!
OdpowiedzUsuńU lalala! I love you, baby! U lalalala! coś tam coś! :D
No, co? Jestem bardzo muzykalna! Bez muzyki żyć nie mogę, tak jak np. bez Twoich blogów, bez własnych blogów, bez książek... Na serio.
hahahah łaciata laska mnie rozwaliła! O lol! Z niej! ;p
No i ta Alice, co wyskoczyła z tym ,,Nie mamuś nie goło, na razie jest tylko wesoło'' Cudne!
Zresztą, jak zwykle. Cudnych rozdziałów u cb nie liczę. Bo WSZYSTKIE SĄ ZARĄBISTE I CUDNE I WYRĄBANE W KOSMOS! O tak ;D
I masz rację, z perspektywy Eda świetnie Ci idzie! Z Belli zresztą też.
Powiadasz, że Bella spotka rodziców Rudego Księcia? Czadzik!
Ho ho, ale ona już coś się zaczyna domyślać... Nu nu nu...
Współczuję, że masz egzaminy. Brrr. Jak to dobrze, że mnie to czeka dopiero za rok. Ale mnie też czeka. WTF! Głupie testy! Trzeba poprosić Chucka, żeby je kopnął z półobrotu! A jak!
Ps. na inna-bellaswan.bloog.pl pojawiła się świeżutka nocia! prosto z pieca! Tylko przygotuj się na moją małą szajbę... Nie, nie oszukujmy się!Przygotuj się DUŻĄ SZAJBĘ PAULINY! Hehe.
No to zapraszam ;*
^^
:D
A teraz pomęczę się z rozdziałem 7 na drugim blogu, ale nie wiem, kiedy dodam NN. Może jeszcze w niedziele... Kto wie.
Rany, ja naprawdę tak się rozpisałam?
UsuńZapomniałam dodać mojego pożegnalnego okrzyku:
Niech wena bd z tobą!
I powodzenia w testach.
I w ogóle.
No dobra, już się zamykam.
rozdział cudo
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na nn
Zycze weny:)
super zajebisty rozdział! :3 czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:P Pojawił się NN :D Wena, mnie dorwała:*
OdpowiedzUsuńRozdział superzasty :D Czekam w zniecierpliwieniu na kolejne...
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać :D
Rozdział cudnyyy!!!Kiedy nn???
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na www.spowiedniczka-wampirów.blogspot.
Wampirzyca Daria